Kultura błędu i Magiczny autobus

Jako dziecko uwielbiałem kreskówkę „Magiczny autobus”. To serial o szalonej nauczycielce Pani Loczek oraz klasie, której jest wychowawczynią. Teraz, po wielu latach postanowiłem wrócić do tej produkcji. Gdy miałem zaledwie kilka lat, dzięki niej uczyłem się świata. Dziś natomiast zauważam, że niesie ona za sobą również bardzo ważne przesłanie dla nauczycieli.

Pani Loczek nieustannie zabiera uczniów na wycieczki, a dzięki odrobinie magii zajęcia są ciekawe jak nigdy! Pomyśleć można: przecież to tylko bajka! Mimo wszystko proponuję, abyśmy całkiem poważnie przyjrzeli się założeniom dydaktycznym, które wyznaje Pani Loczek i zastanowili się, czy na lekcjach i my możemy korzystać z magii…?

Sposób przekazywania wiedzy

Pokazani w tej kreskówce uczniowie są niesamowicie bystrzy, spostrzegawczy i po prostu mądrzy. Ktoś powie: w bajce wszystko można ładnie przedstawić!. Spójrzmy zatem na to, w jaki sposób dzieciaki zdobywają wiedzę. Na początku odcinka stawiany jest jakiś problem naukowy, np. w podlinkowanym powyżej pojawia się pytanie: jak powstaje burze? Spodziewam się, że usłyszawszy takie pytanie w szkole, nauczyciel rozpocznie wykład, dzięki któremu wyjaśni ten mechanizm pogodowy. W przypadku klasy Pani Loczek to uczniowie sami muszą znaleźć rozwiązanie zagadki, będąc jedynie pod merytorycznym nadzorem swojej wychowawczyni. Pani Loczek jest jednak świadoma tego, że są momenty, gdy, aby przejść dalej, wykazać się trzeba wiedzą, która znacznie wykracza poza możliwości wychowanków, a samodzielne dotarcie do niej zajęłoby im niesłychanie dużo czasu (i mam tu na myśli lata, nie minuty, bo to nie byłby problem) lub byłoby niemożliwe z powodu ograniczeń technicznych. W tym momencie rozpoczyna się bardzo trudna rola nauczycielki: musi wyposażyć dzieciaki w odpowiednią dawkę teorii naukowej, ale zrobić to w taki sposób, aby nie wyręczyć ich zbytnio w tym, do czego dojść mogą sami i nie zanudzić ich, dając im jednak możliwość pójścia naprzód w swoich działaniach. I tu wyłania się bardzo ważny przekaz dla nauczycieli: uczniowie nie są zrażeni do nauki teorii, o ile wiedzą, że jest ona konieczna, aby rozwiązać problem tu i teraz, tzn. ma przełożenie bezpośrednio na to, co ich dotyczy. Z całego odcinka ok. 2-3% czasu poświęconego jest właśnie na zagadnienia teoretyczne, a aż 97% na praktykę! Uczniowie sami tworzą przestrzeń, w której się uczą, dzięki czemu nauka ta jest niesamowicie skuteczna i pozwala zrozumieć dane zjawisko i zapamiętać jego opis na długo. Uczniowie wykorzystują też umiejętności zdobyte na poprzednich lekcjach, łączą fakty i zauważają powiązania między różnymi zagadnieniami. Niesamowita samodzielność, jaką się cechują, wynika z rezygnacji z podawczego sposobu przekazywania wiedzy i budowaniu w dzieciakach przeświadczenia, że są w stanie osiągnąć zamierzony cel dzięki własnemu wysiłkowi oraz pracy w grupie. Tu nie ma miejsca na wyścig szczurów – każdy musi się postarać, aby grupa podołała wyzwaniom stawianym przez Panią Loczek.

Kultura błędu

Jako nauczyciele i rodzice często stwarzamy takie dziwne wrażenie, że popełnienie błędu to porażka. Błąd = ocena niedostateczna, a ta z kolei oznacza bycie najsłabszym. Doszło to do takiego poziomu, że studenci I roku boją się odzywać na zajęciach z literatury rosyjskiej, bo mogą nie wpasować się w klucz, lub popełnić jakiś błąd, za co spotka ich kara (zła ocena lub krytyka). W szkołach bardzo często obowiązuje jeden schemat myślenia, a wyjście z niego skończyć się może dla ucznia po prostu źle. Ponadto pod nos podsuwane są gotowe rozwiązania, które powtarzane są przez dzieci i młodzież często bez zrozumienia, za to zgodnie ze schematem. A przecież już 2500 lat temu chiński filozof Konfucjusz powiedział: powiedz mi – a zapomnę; pokaż mi – a zrozumiem; pozwól zrobić – a zapamiętam. Jego słowa znalazły zresztą potwierdzenie w niejednym eksperymencie naukowym wykonanym we współczesności.

W jednym z odcinków uczniowie Pani Loczek nie są pewni, czy wymyślone przez nich rozwiązanie problemu będzie dobre. Nauczycielka odpowiada im wzorowo: ryzykujcie, popełniajcie błędy i… uczcie się! Nie istnieje lepsza forma nauki niż poprzez własne działanie! A jeżeli po drodze coś nie wyjdzie… Co z tego? Uczeń z pewnością zapamięta na zawsze, że droga, którą wybrał nie była poprawna i lepiej zrobić jest dane zadanie w inny sposób. Ważne jest, aby zbudować w uczniach wiarę w to, że fakt, iż popełniają błędy nie jest niczym złym, ale stanowi normalny element procesu uczenia się, a czasem nie jest możliwe dojście do prawdy bez sprawdzenia, czy inne możliwości nie są prawidłowe. Przecież nawet w wyspecjalizowanych ośrodkach naukowych uczeni często odkrywają nowe zjawiska metodą prób i błędów. Czemu więc oczekujemy od uczniów, że z marszu będą dawać jedynie słuszne odpowiedzi? I nie pomaga w tym na pewno ocenianie w takim kształcie, jaki obowiązuje obecnie, które stygmatyzuje każdy błąd i utwierdza młodych ludzi w przekonaniu, że jest to coś złego. Albo chcemy wyposażyć ludzi w myślenie, albo w robotyczne powtarzanie schematów.

A magia?

ktoś powie: taak, w tej bajce to jest tak fajnie, bo jest trochę magii. Ale przecież żyjemy w XXI wieku i dostęp do magii mamy powszechny! Dzięki komputerom, tablicom elektronicznym, tabletom, projektorom i wielu innym urządzeniom mamy ogromne możliwości wprowadzenia uczniów w świat, o którym mówimy. Na lekcjach geografii bez problemu można wybrać się na sawannę dzięki usłudze Google Earth, a serwisy społecznościowe pozwalają wejść w dowolne środowisko językowe w kilka sekund! Ważne, żeby to uczniowie sami eksplorowali rzeczywistość, nawet w elektronicznej formie. Poza tym nie jest problemem organizacja wyjść klasowych, podczas których dzieciaki samodzielnie poznają dany problem. Należy jednak pamiętać o tym, aby każda tego typu akcja faktycznie przyniosła pozytywny skutek, a nie była zmarnowanym czasem, który zaplanowany był pod widzimisię nauczyciela – o tym, jak to zrobić w osobnym wpisie, a także na jednym ze szkoleń, które poprowadzę już niedługo.

Jak to osiągnąć w szkole?

Na koniec mała reklama: pewnie wielu z Was myśli: wszystko to brzmi tak pięknie, ale ja muszę oceny wystawić, sprawdziany zrobić, bo rodzice i dyrektor to mnie zjedzą. Coś w tym jest… Jak więc pogodzić te 2 kwestie ze sobą? Tego nauczę Was podczas szkolenia, które poprowadzę w Warszawie już w kwietniu. Jeśli jesteście zainteresowani szczegółami, to zajrzyjcie do zakładki Szkolenia. Serdecznie zapraszam!

Dodaj komentarz